niedziela, 29 marca 2015

Loozny Czwartek z Miodem w Kulturalnym Clubie!


Kto ma czas chodzić do klubu na koncerty nocą, w środku tygodnia? Ano, jeżeli chodzi o Dohtora Mioda, to obowiązkowo znajduję na taką rozrywkę czas! Nawet jeżeli to oznacza zawalone piątkowe obowiązki. Trudno, raz się żyje. Koncerty nie są przecież co dwa dni. Ale o co mi chodzi? O ostatnie, czwartkowe wydarzenie "Loozny Czwartek" - koncert Mioda w Kulturalnym Clubie w Rybniku. Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat. Zapraszam dalej!


Nie oszukujmy się, nie znam szczególnie dobrze topografii Rybnika. Nie znam jej nawet wcale. Ze znajomymi umówiliśmy się bezpośrednio w klubie, natomiast ja dojeżdżałem na miejsce sam - samochodem. Jako, że szkoła muzyczna w Rybniku jest mi znana, to i gdzieś koło niej zaparkowałem. Po omacku zmierzałem w kierunku rynku i na szczęście wkrótce tam trafiłem. Nieco stresu, z powodu nieznajomości swojego położenia, ale dotarłem! I to się dziś liczy, bo pozostały przecież dobre wspomnienia.

Kulturalny Club jawi się pewnie większości nowo przybyłym do niego ludziom, tajemniczym miejscem. Znajduje się bezpośrednio na rynku, tuż obok restauracji Sphinx. Jednak, gdy tylko przekroczysz drzwi, już nie wiesz co dalej. Lekka ciemność, schody w górę, schody w dół. Rozum podpowiadał mi, że trzeba iść w dół. Dobrze podpowiadał. Trafiłem do szykownego miejsca! Barowy wystrój, wygodne siedzenia, brak podziału między sceną a parkietem. To ostatnie bardzo mi się spodobało. Przejaw trochę niekonwencjonalnego podejścia do artystów i publiki, ale podtrzymuję zdanie, jakoby było to dobre rozwiązanie. Przede wszystkim dzięki temu sposobowi, zanika dystans, jaki tworzy się na przeciętnej, wyniesionej ponad parkiet scenie. Zresztą, kto jest ciekaw, tego zapraszam by sam mógł zerknąć, co i jak tam wygląda.


Przechodząc do kwestii bardziej merytorycznych, a więc do koncertu Dohtora Mioda... Z jego twórczością zapoznałem się już w szkole podstawowej, co wynikło bardziej z woli przypadku niż zamierzonego czynu. Nie oszukujmy się, nie jest to twórczość szczególnie wartościowa. Przepełniona wulgarnym "kolorytem lokalnym", turpizmem i licznymi inwektywami. Ale z drugiej strony, to co z tego? Czy trzeba być całe życie poważnym? To za co szanuje Mioda, to fakt, że nie winduje się on na "artystę". Nie udaje kogoś kim nie jest, robi to co lubi. Dobrze zdaje sobie sprawę z tego jaką muzykę reprezentuje. Nawet kiedy myli się na scenie, z jego ust często padają słowa - "nie przejmujcie sie, to je ino Miod!". Czy mógłbym polecić jego muzykę? Szczerze nie polecam jej nikomu. Jest to jako taki śląski rap z przymrużeniem oka. Jeżeli do kogoś ma on trafić, to trafi. Jeżeli nie to nie. Tym bardziej, że tworzony jest w lokalnym śląskim języku, co akurat do mnie bardzo przemawia. Atmosfera w trakcie koncertu była wyśmienita. Nie jest to przypadkowe, ponieważ to nie pierwszy koncert Dohtora, na którym miałem okazję się pojawić. Świetni ludzie, zabawne teksty i raz jeszcze wyśmienita atmosfera. Gdzie szukać jego twórczości? Przede wszystkim na YouTube, bowiem nie wydaje on żadnych oficjalnych płyt. Jak sam Miod śpiewa: "Nigdy nie wyleza z podziemia, na hip-hopowo scena" i na szczęście swój slogan od lat dumnie reprezentuje!


Nie ma nic przyjemniejszego, niż raz na jakiś czas oderwać się od poważnej, szarej rzeczywistości. Od ciągłego pędu nauki i pracy. I w tym właśnie pomógł mi Miod. Ale nie chcąc pomijać wszystkich szczegółów był tam także niejaki Rufijok. Tworzy znacznie bardziej profesjonalny rap, ale również w języku śląskim. Nie jestem szczególnym fanem, chociaż kilka utworów wpadło mi w ucho. Rufijok podchodzi poważniej do tego co robi oraz wydaje płyty. Śmiało można takową sobie kupić. Mimo całej powagi, jaka go otacza, trzeba przyznać, że Miod w czwartek zrobił dużo większy szum i na pierwszej części koncertu bawiłem się bardzo dobrze, zaś na tej drugiej z Rufijokiem było nudnawo.


Szczerze przyznam, że bardzo podoba mi się kultywowanie lokalnej kultury. Podoba mi się ta wielość i różnorodność. Fajnie, że się ludziom chce tworzyć i bawić. Nawet jeżeli nie jest to szczególnie poważne, profesjonalne ani nawet kształcące. Jak wspominałem, nie wszystko musi być przecież poważne! Na tej naszej małej śląskiej scenie mamy wiele takich przedsięwzięć, które są naprawdę ciekawe, nierzadko zabawne i po prostu fajne. Wystarczy ruszyć głową i poszukać tych projektów. Pamiętajcie żeby robić to co kochacie! Nawet jeżeli jest to niesamowicie niszowe. Pozdrawiam!

0 komentarze:

Prześlij komentarz