Według Heraklita z
Efezu "Wszystko płynie". Zaś oczywiste jest, że wszystko się zmienia
(chociaż może nie dla wszystkich?). Zmienia się nasze życie, nawyki i pogoda.
Niestety zmieniają się także kursy walut. Nie tak dawno miało miejsce diametralne zapadnięcie
się kursu rubla rosyjskiego, jeszcze nie dawniej olbrzymi wzrost franka
szwajcarskiego. Wraz z jego wzrostem, wzrósł silny niepokój kredytobiorców
polskich, którzy właśnie swoje zobowiązania kredytowe oparli na tej silnej
walucie.
Źródło: money.pl |
Każdy kto
jest zobowiązany na ogromne sumy wyraził swoją dezaprobatę wobec tego co stało
się ostatnio na giełdzie. Trudno się dziwić, wzrost raty o nawet kilkaset
złotych jest tragiczny dla osoby mającej kredyt. Martwi mnie tylko fakt, iż osoby
te pomocy za wszelką cenę chcą szukać w Rzeczpospolitej Polskiej, jakoby ta
zmuszała ich z bronią w ręku do brania kredytów. Moim zdaniem trochę
niedorzeczną czynnością jest żądać od swojego państwa pomocy w spłacie kredytu,
który się samemu zaciągnęło. Kto zatem jest winny? Wydaje mi się, że właśnie
kredytobiorca. Trzeba naprawdę być naiwnym, by brać kredyt czasami nawet na kilkadziesiąt lat i wierzyć w
fakt niezmienności kursu. Przywołam tutaj raz jeszcze Heraklita -
"Wszystko płynie". Zwłaszcza we współczesnych, szybkich i niepewnych
czasach. Obywatele Polski mogą czuć rozgniewanie kiedy słyszą jakiekolwiek
propozycje przejęcia zobowiązań kredytowych przez państwo. Pomysły te padają ze
strony opozycji politycznej. Pomysł niesamowicie awangardowy i szalony. Inni
znów pytają półżartem: "Kto pomoże nam spłacać kredyty w złotówkach".
Coś w tym szaleństwie jest. Dlaczego mamy dopłacać do kredytów tzw.
"frankowiczów", a olać powiedzmy "złotówkowiczów"? Niech
żyje bal, spłacajmy długi wszystkich Polaków.
Gdzie jest
piesek pogrzebany? Pogrzebany jest w tym, że ludzie za wszelką cenę chcą żyć
ponad stan. W pewnym poście
odwoływałem się do jednej z piosenek Kultu, dziś odwołam się do innej. Kazik
Staszewski śpiewał w jej refrenie "Mam co mam, ale ponad stan, Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam".
Mam
wrażenie, że Polacy mają co mają, ale żyją ponad stan i sami nie wiedzą ile
mają. Słyszałem w wywiadach tłumaczenia, że niestety musieli wziąć ten kredyt,
bo nie byli w stanie żyć z rodziną w domu, z powodu takiego, iże mieli
rodzeństwo - w efekcie trzeba iść na swoje. Ja to oczywiście rozumiem. W mojej
bliskiej rodzinie były przecież takie same sytuacje. Ale, jak usprawiedliwić
ten fakt tym, że ktoś bierze kredyt w wysokości około trzystu tysięcy złotych,
przeliczonych w frankach i buduje za to wystawny dom, w który potem trzeba i
tak tylko wkładać gotówkę. Remonty i inne takie praktyczne czynności konserwujące z biegiem lat nas nie ominą, a to także kosztuje. Oczywistym jest, że w czasach współczesnych, w jakich
przyszło nam żyć bez wsparcia najbliższej rodziny, nie mamy szans na
prowadzenie własnego domu. Zwłaszcza jeżeli jesteśmy w miarę młodym wieku 25-35
lat. Kiedy my młodzi zrozumiemy, że na takie majątki trzeba latami pracować?
Chyba nigdy i to mnie właśnie martwi, bowiem ma to ogromny wpływ na przyszłość
naszego państwa, które sami przecież tworzymy. Niestety naszą rzeczywistość,
nasz byt i niebyt skazujemy na jedną kartę, pod którą kryje się kredyt tak
rozległy, że może on nawet dosięgnąć swoimi ratami nasze dzieci w
przyszłości.
Rodzi się więc
pytanie, raz jeszcze. Dlaczego państwo ma podejmować los około pięciuset tysięcy
dłużników, którzy byli w stanie postawić wszystko na jedną kartę? Nie widzę
żadnego powodu, aczkolwiek jest mi żal tych ludzi, bo wiem że będzie im bardzo ciężko. Jak dla mnie, każdy ma swój rozum. Jeżeli musiał zamieszkać na swoim mógł pokusić się o najtańsze mieszkanie,
niźli o dom warty pół miliona złotych - bo takie są realia stawiania własnego
domu w dzisiejszych czasach. Dlaczego resztę ludzi, którzy nie mają żadnych
zobowiązań mają w podatkach opłacać raty dłużników? Nie wiem, nie rozumiem.
Pytań jest wiele, odpowiedzi brak. Prawda zaś pozostaje jedna. Musimy brać
pełną odpowiedzialność za własne czyny. Jeżeli na szalkę naszego losu stawiamy
wszystko, musimy liczyć się z tym, iż wszystko możemy stracić lub, że może być
wybitnie ciężko. Pozostaje mi nadzieja na ustabilizowanie się kursu franka, ale
na takie wieści trzeba poczekać jeszcze jakiś czas. Wszystko płynie, może i
niski kurs też wypłynie na powrót z czasem. Jedno wypada mi przyznać, banknoty to oni mają najpiękniejsze na świecie, niestety ostatnimi czasy bardzo drogie.
Mnóstwo osób pożyczyło pieniądze od banku, żeby spełnić swoje marzenie o własnym mieszkaniu lub budowie domu.
OdpowiedzUsuńhttps://www.trinityfinance.com.pl/doradca-kredytowy-kamienna-gora/